witryna prywatna
All premium Magento themes at magentothemesworld.com!

 

Skąd się wywodzimy

 

 

W roku 1334 królowa Jadwiga, wówczas już wdowa po królu Władysławie Łokietku, władająca Ziemią Sądecką, założyła wieś Iwkową. Jeden z osadźców o nazwisku Szpil swój łan ziemi (25 ha) otrzymał u podnóża najwyższego w okolicy wzniesienia (516 m). Góra ta do dziś nazywa się Szpilówka (ale nie "Śpilówka", jak błędnie podają niektóre źródła). Jego potomkowie trwali na tej ziemi przez niemal siedem wieków i trwają tam nadal.
W średniowieczu upodobali sobie te okolice świątobliwi mężowie. Na Szpilówce także i dziś można odwiedzić pustelnię św. Urbana, w tych stronach przebywał św. Świerad, a z sąsiedniej Lipnicy pochodził bł. Szymon.

Jako ciekawostkę dodam, że w Iwkowej i okolicy popularne nazwisko to Szot, wywodzące się z niemieckiego Schotte, czyli Szkot. Jest całkiem prawdopodobne, że owi osadnicy przybyli ze Szkocji, ponieważ mieszkańców tego regionu również charakteryzuje góralska fantazja, wierność tradycji, wrodzona oszczędność i zamiłowanie do mocnych trunków, przy czym szkocką whisky zastąpiła sądecka śliwowica.

Na cmentarzu znajdującym się w Tymowej, położonej po drugiej stronie pasma Szpilówki, ostały się groby moich dziadków - Jana i Marii z Serafinów, zmarłych w latach 1915-1917. Byli rodzicami Władysława, Bronisława, Aleksandra i pięciu córek. Wszyscy z tej licznej gromadki dożyli późnego wieku i doczekali się potomstwa. Jan Szpil był moim dziadkiem, pradziadkiem Krzysztofa i prapradziadkiem Bartka.

W pierwszej połowie minionego stulecia bardzo popularną w okolicy postacią był wuj Gawełda. Służył w cesarskiej flocie, pracował jako mistrz w jednej z pierwszych na świecie fabryk samochodów, u samego Henry Forda w Detroit. Był koneserem i producentem sławnej w regionie śliwowicy, która jakością konkurowała tylko ze śliwowicą wytwarzaną przez jego przyjaciela, leśniczego Salaburę. Doczekał sędziwego wieku, a o komunistach nie wyrażał się inaczej, jak tylko "złodzieje korony polskiej".

W wieku XVI jeden ze Szpilów zawędrował na rubieże Rzeczpospolitej, do Inflant. Był to Jędrzej Szpil, właściciel majątku Kiejpiny, znajdującego się na północnym brzegu Dźwiny, w województwie wendeńskim, w pobliżu zamku Kokenhausen. W roku 1561 Inflanty nękane przez Duńczyków, Szwedów i Moskwę, oddały się pod opiekę Rzeczpospolitej.

Jędrzej Szpil (lub jego przodek), musiał się dobrze zasłużyć Ojczyźnie, ponieważ pieczętował się herbem Ostrogski i piastował urząd poborcy królewskiego w Inflantach, co znalazło potwierdzenie w uchwałach sejmowych z roku 1589 (Constit. fol. 559), 1590 (Constit. fol. 604) i roku 1591 (Constit. fol. 632).

Jeżeli założyć, że wyróżniono przodka Jędrzeja - być może było to 8 września 1514 roku pod Orszą, gdzie właściciel i dysponent tego herbu, hetman litewski, książe Konstanty Ostrogski, odniósł jedno z największych w historii Rzeczpospolitej zwycięstw. Dysponując stosunkowo niewielkimi siłami rozbił w proch i pył potężną, liczącą osiemdziesiąt tysięcy ludzi armię moskiewską.

W roku 1622 północne Inflanty zaanektowali Szwedzi, a po Wojnie Północnej Rosjanie. Jakie były dalsze losy imć pana Jędrzeja i jego potomków, jak na razie nie wiemy. Być może powrócili w strony rodzinne.

Dzisiaj Kiejpiny (łot. Keipene) są zapuszczoną, pokołchozową miejscowością. Miejmy nadzieję, że nie na długo, bo na szczęście znowu znalazły się w wolnej i suwerennej, zawsze nam przyjaznej Łotwie.

 

Moja matka, Rozalia Wanda, z domu Szczepanik urodziła się w Tarnowie i była spokrewniona z Janem Szczepanikiem, swego czasu głośnym wynalazcą, nazywanym "polskim Edisonem". Niestety, galicyjska bieda i brak handlowej smykałki, jakiej nie brakowalo Thomasowi Edisonowi, nie pozwoliła w pełni wykorzystać wielu talentów Jana Szczepanika, mimo że felietony o nim pisał Mark Twain, a miłościwie nam panujący cesarz Franciszek Józef dwukrotnie przyjął Szczepanika na specjalnej audiencji.

Członkowie rodziny, zawsze kiedy Ojczyzna była w potrzebie, nie szczędzili potu i krwi. Nie inaczej zdarzyło się w minionym stuleciu.
Stryj Władysław był w Legionach Piłsudskiego, gdzie dosłużył się stopnia majora i Krzyża Srebrnego Orderu Virtuti Militari, a ojciec, jako ochotnik, pod dowództwem Komendanta walczył w 1920 roku z bolszewikami.

Wuj, Stefan Szczepanik, trzeciego września 1939 roku poległ w nierównym boju pod Pszczyną. Żołnierzami Września byli także: mój brat Tadeusz, szwagier Eugeniusz i wuj Michał. Brat i wuj Michał kilka lat spędzili w niemieckich obozach, a szwagier kontynuował służbę w szeregach Armii Krajowej. Kuzyn Ignacy walczył z okupantem w Batalionach Chłopskich, a po wojnie był działaczem mikołajczykowskiego PSL-u. Dwaj bratankowie szwagra, przymusowo wcieleni do Wehrmachtu, przy pierwszej okazji, z pełnym uzbrojeniem przeszli na stronę aliantów i walczyli z Niemcami w II Korpusie generała Andersa. Jeden z nich po wojnie wrócił do kraju i został zakatowany w UB-owskim więzieniu.

Stryj Władysław, nie pierwszej już młodości, przemierzył pół świata aby w końcu dotrzeć do Anglii i na obczyźnie służyć krajowi; wuj Marcin, czołgista II Armii Wojska Polskiego, wiosną 1945 roku pod Budziszynem i Dreznem dobijał hitlerowskiego agresora.